Schronisko Złoty Widok Piechowice

powrót

1. Wycieczka pierwsza - Szlakiem wodospadów

Schronisko "Wojtek" (0,0 km) - Dom Hauptmannów (1,4 km) - Szklarska Poręba, dworzec autobusowy (3,1 km) - dolna stacja wyciągu na Szrenicę (4,2 km) - Wodospad Kamieńczyka (6,0 km) - Krzywe Baszty (8,0 km) - centrum Szklarskiej Poręby Górnej (8,8 km) - Wodospad Szklarki (12,3 km) - Złoty Widok (13,4 km) - Vlastimilówka (13,7 km) - Chybotek (14,3 km) - Szklarska Poręba Dolna (15,2 km) - schronisko "Wojtek" (16 km)
Opuścimy schronisko "Wojtek" i udamy się na wędrówkę po Szklarskiej Porębie. Poznamy historię dawnej osady szklarzy u podnóża Karkonoszy. Poznamy również tych, którzy tu mieszkali i swoją twórczość związali z górami. Odwiedzimy najciekawsze zakątki, do których należą: Wodospad Kamieńczyka, Dolina Kamiennej, Wodospad Szklarki, Złoty Widok i Chybotek.

Opuszczając schronisko "Wojtek" kierujemy się w prawo w kierunku wiaduktu kolejowego. Będziemy wędrować ścieżką turystyczną oznakowaną niebieskim kolorem. Początkowo towarzyszyć nam będą ścieżki oznaczone żółtym, czerwonym i czarnym kolorem. Minąwszy wiadukt wędrujemy w górę ul. Górnej. Jesteśmy w Szklarskiej Porębie Średniej. Niebawem za domem wczasowym "Wojtek", przy starym, dużym dębie, skręcamy w lewo na ul. Dolną. W miejscu tym rozchodzą się trasy oznaczone żółtym i czerwonym kolorem. Nawierzchnia ul. Dolnej jest nie najlepsza, a o tym przekonać się można zwłaszcza nocą. Ponownie dochodzimy do asfaltowej nawierzchni, ale już ul. Muzealnej. Tu skręcamy w lewo. Dochodzimy do przejazdu kolejowego powyżej stacji w Szklarskiej Porębie Średniej. Za przejazdem kolejowym skręcamy w prawo i będziemy wędrować w dalszym ciągu niebieską ścieżką. Czarna ścieżka prowadzi w kierunku budynku dworca PKP.

Naprzeciw przejazdu kolejowego znajduje się pensjonat "Szamanówka". Jest on ciekawym przykładem starego budownictwa, które pomimo swoich ponad dwustu lat, po modernizacji, w dalszym ciągu jest funkcjonalne i idealnie wkomponowuje się w scenerię otaczających gór.

Ulicą 11-Listopada będziemy wędrować w kierunku centrum Szklarskiej Poręby. Trasa naszej wędrówki przebiega przez dolinę Czeskiej Strugi. Dolina ta znana była jeszcze pod inną nazwą: Szczęśliwa Dolina i Dolina Siedmiu Domów. Droga powoli opada. Na dnie dolinki jednego z dopływów Czeskiej Strugi, wśród kasztanowców i lip skrył się dom, w którym kiedyś mieszkali Gerhart i Karol Hauptmannowie. Dzisiaj znajduje się tu muzeum. Obok pamiątek po byłych lokatorach znajdują się tu również stare meble z chłopskich domostw, wyroby ze szkła, a także wystawa obrazów znanego malarza Vlastimila Hofmana.

Kim byli bracia Hauptmannowie? Gerhart Hauplmann był pisarzem, poetą i dramaturgiem. W "Księdze namiętności" tak opisuje to miejsce: "Pewnego dnia podczas górskiej wędrówki dostrzegłem z wysoka ową dolinę i pomyślałem sobie, że dobrze byłoby wybudować tutaj dom. Zachwycony i olśniony tym pomysłem zszedłem w dół przez lasy, zbiegłem ścieżką wśród łąk i w ciągu kilku godzin załatwiłem kupno wiejskiego domu z przynależnym gruntem, z łąką, z bukowym gajem i źródełkiem'1. Tu napisał najlepsze swoje utwory, między innymi "Tkaczy"( 1892), za które otrzymał literacką Nagrodę Nobla (1912). Mieszkał tu jednak do 1901 r., po czym przeniósł się do pobliskiego Jagniątkowa, gdzie wybudował nowy dom. Opuścił dom w Szczęśliwej Dolinie i żonę, a w Jagniątkowie zamieszkał z drugą, Małgorzatą Marschalk. Zmarł tam w 1946 r., po dwukrotnym zapaleniu płuc.

Karol Hauptmann miał zostać naukowcem. Studiował zoologię i habilitował się z filozofii. Poślubił siostrę żony swojego brata i osiadł w Szczęśliwej Dolinie. Mieszkał tu od 1890 r. Przez pewien okres bracia i siostry mieszkali razem. Historia jak i ściany domu milczą o konfliktach między braćmi. Karol żył w cieniu sławnego brata. Wielką zasługą Karola Hauptmanna było przetłumaczenie na język niemiecki "Chłopów" Reymonta i wprowadzenie tego dzieła do kultury światowej. 1 chociaż Karol nie otrzymał literackiej Nagrody Nobla, to jednak przyczynił się do tego, że nagroda ta została przyznana Władysławowi Reymontowi w 1924 r. Sam Karol Hauptmann nie doczekał tego momentu, gdyż zmarł 4 lutego 1921 r. Został pochowany na cmentarzu w Szklarskiej Porębie Dolnej.

Opuszczamy "Dom Hauptmannów" i kontynuujemy naszą wędrówkę. Minąwszy park przylegający do muzeum, droga skręca w lewo i opada w dół, w kierunku Czeskiej Strugi. Obecnie trwają prace nad utworzeniem w tym miejscu zalewu przeciwpożarowego (1997-1998).

Za Czeską Strugą droga pnie się pod górę. Po lewej stronie mijamy miejsce, gdzie znajdowała się huta szkła założona przez Jana Bedricha w 1575 r. (ul. Kopernika 3). Z historią tej huty związana jest jedna z nazw doliny Czeskiej Strugi - Dolina Siedmiu Domów. Do produkcji szkła potrzebny był potaż (węglan potasu). Wytwarzaniem jego zajmowali się warzelnicy, którzy właśnie tu pobudowali swoje domostwa. Za ich sprawą dolinę nazwano Sieder hauser - Dolina Domów Warzelników. Gdy zlikwidowano hutę, gdy odeszli z doliny warzelnicy, pozostała nazwa, którą z czasem przekręcono na Sieben (siedem) hauser. I stąd ta Dolina Siedmiu Domów.

Dochodzimy do kościoła Bożego Ciała. Fundatorem kościoła p.w. Bożego Ciała był hrabia Ludwik Schaffgotsch. Jest to kościół wybudowany w stylu neogotyckim w latach 1884 - 1887, według projektu Boskscha. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Wlastimila Hofmana - Jezus Eucharystyczny. Przedstawia on Chrystusa z hostią na tle panoramy Karkonoszy. Na uwagę zasługuje również 16-ramienny kryształowy żyrandol, wykonany przez miejscowych szklarzy. Opuszczamy kościół. Na wprost niego, na końcu ul. Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, znajduje się cmentarz, na którym jest pochowany malarz Vlastimil Hofman. Bardzo skromny grób ozdabia replika jego obrazu "Spowiedź". Także w kościele Bożego Ciała pochodzącego z lat 1884 -1886 znajdują się obrazy Hofmana.

Za kościołem dochodzimy do niebieskiego szlaku. Skręcając w lewo moglibyśmy dojść nim na Sowiniec, do Vlastimilówki, na Złoty Widok i do Szklarskiej Poręby Dolnej. Wędrując prosto niebieskim szlakiem można dojść przez centrum Szklarskiej Poręby Górnej do Białej Doliny, a dalej aż na Izerskie Garby. Będziemy obecnie wędrować niebieskim szlakiem i ścieżką.

Przed różnokolorowymi blokami granitowymi skręcamy w prawo. Po prawej stronie mijamy szkołę i niebawem będziemy w centrum. Idąc cały czas ul. Obrońców Pokoju nie zauważymy jak w prawo odbije niebieski szlak za domem wczasowym "Panorama". W tym właśnie miejscu wędrujący bardziej zwracają uwagę na piękne widoki niż drogę.

Jesteśmy w centrum Szklarskiej Poręby przy dworcu autobusowym, znajdującym się w sąsiedztwie stacji benzynowej. Mijamy po lewej stronie dworzec autobusowy, przechodzimy przez most na Kamiennej, by wędrować w górę ul. I-go Maja. Po drodze mijamy liczne sklepy, restauracje i kawiarnie. Przed mostem na Kamieńczyku, po prawej stronie zwraca uwagę Młyn Łukasza pochodzący z 1870 r. Mieścił się w nim dom wycieczkowy PTTK "Złota Jama". Na uwagę zasługuje mała drewniana figurka na frontowym narożniku.

Minąwszy most na Kamieńczyku skręcamy w prawo na ul. Turystyczną. Ulicą tą dotrzemy do dolnej stacji wyciągu krzesełkowego na Szrenicę. Będziemy wędrować czarnym szlakiem. Droga początkowo łagodnie się wznosi. Za wojskowym domem wczasowym "Śnieżynka" staje się bardziej stroma. Ta część Szklarskiej Poręby nazywa się Marysinem. Tu nad Kamieńczykiem, u jego ujścia do Kamiennej, osiedlili się dawniej czescy protestanci. Marysin swoją nazwę zawdzięcza Marii Pluch, która im przewodziła. Osada ta została założona w 1578 r. Dzisiejszy Marysin to pstrokacizna architektonicznych stylów, najprzeróżniejszych pensjonatów, restauracji, kawiarni, sklepików i wypożyczalni sprzętu turystycznego. Dochodzimy do stacji wyciągu krzesełkowego na Szrenicę. Skorzystamy z niego innym razem.

Wędrując w dalszym ciągu czarnym szlakiem mijamy po lewej stronie wyciąg i parkingi. Wchodzimy w las. Droga leśna na tym odcinku jest łagodna, a w paru miejscach przecinają ją dopływy Kamieńczyka. Kamieńczyk natomiast żłobi głęboką dolinę. Przyglądając się tej dolinie, wciśniętej w naturalną scenografię lasu, widać moc i siłę erozji. Już niebawem efekty tej erozji będzie można podziwiać w Wąwozie Kamieńczyka. Za mostkiem na Kamieńczyku skręcamy w prawo. W tym miejscu czarny szlak łączy się z zielonym. Skręcając w lewo na zielony szlak moglibyśmy dojść do pośredniej stacji wyciągu na Szrenicę, a wędrując dalej dotarlibyśmy do schroniska Pod Labskim Szczytem.

Wędrując czarnym szlakiem niebawem docieramy do skrzyżowania dróg. W miejscu tym kończy się zielony szlak. Czarny szlak skręca w prawo. Będziemy teraz wędrować czerwonym szlakiem. Skręcamy w lewo i wędrujemy pod górę wzdłuż ogrodzenia, które będzie nam teraz towarzyszyć. Ponieważ nawierzchnia drogi jest fatalna, w przeszłości liczni turyści szukali wytchnienia dla zmęczonych stóp wędrując przez las. Można mieć tylko nadzieję, że nie powstanie płot po drugiej stronie drogi. Chyba bardziej korzystne będzie naprawienie nawierzchni.

Skręcając na czerwony szlak weszliśmy również na teren. Karkonoskiego Parku Narodowego. Droga staje się coraz bardziej stroma. Pokonujemy właśnie strefę uskoku tektonicznego z ostatniego okresu górotwórczego, który przyczynił się do powstania wodospadu. Wkrótce docieramy do schroniska "Kamieńczyk". Przedtem po lewej stronie minęliśmy kasę i zejście do Wąwozu Kamieńczyka. Zanim zejdziemy pod wodospad warto trochę odetchnąć w najmłodszym schronisku w Karkonoszach. Zostało ono oddane do użytku w czerwcu 1997 r. Do 1984 r. istniał tu dom wypoczynkowy Prokuratury Generalnej, który spłonął w dniu oddania go do użytku po zakończeniu remontu kapitalnego. Przez długi okres nad wodospadem był czynny tylko bufet. Dzisiaj schronisko "Kamieńczyk" oferuje 20 miejsc noclegowych, dobrze zaopatrzony bufet i piwniczkę.

Nazwa wodospadu wiąże się z poszukiwaczami skarbów. Nazywano ich kamiennikami lub kamieńczykami. Poszukiwali oni głównie kolorowych kamyków. Niektórzy z nich dorobili się nawet fortun. Jak głosi stare podanie, żył kiedyś w Szklarskie Porębie drwal Bronisz. Pracował ciężko, gdyż na utrzymaniu miał nie tylko siebie ale i matkę, którą bardzo kochał. Gdy matka zachorowała, musiał pozostać w domu i zaopiekować się nią. Czynił to z miłości. Wnet do chaty Bronisza zapukała bieda. Chcąc ratować matkę postanowił poszukać szczęścia w górach. Zabrał z sobą kilof, łopatę, kawałek chleba, gomółkę sera i poszedł szukać szlachetnych kamieni. Wędrował korytami potoków, przeszukiwał rozpadliny skalne. Tak dotarł do źródeł Łaby. Kopiąc w ziemi przy źródle Łaby nie zdawał sobie sprawy z tego, że przyglądają mu się rusałki wodne. Jedna z nich, zwana Łabudka, nie mogła oderwać oczu od Bronisza. Poczuła, że serduszko jej bije raźniej, a pracujący młodzian budzi w niej nieznane dotychczas uczucie. Bała się, że jak przestanie pracować, odejdzie. Zostań ze mną - to były nieśmiało wypowiedziane słowa Łabudki. Podeszła bliżej i objęła go mocno, przytulając się do niego, a usta przycisnęła do warg młodziana. Młody drwal również objął piękną rusałkę i ucałował. Potem wyjaśnił cel swojego przybycia, opowiedział o swej chorej matce i jak został kamieńczykiem. Uczucie, które zrodziło się między młodymi było tak silne, że Bronisz obiecał wrócić do Łabudki jak tylko wyzdrowieje jego matka. Łabudka chcąc mu dopomóc oddała skarb ukryty wśród traw i kosówki Łabskiej Łąki. Były to najładniejsze szlachetne kamienie.

Noc trwała krótko. Następnego dnia Bronisz odszedł wąską ścieżką w kierunku Szrenicy. Obiecał ukochanej, że powróci. Podał nawet termin. Łabudka z niecierpliwością zakochanej osoby liczyła dni, potem godziny. Bronisz nie wracał. Wbrew ostrzeżeniom sióstr Łabudka postanowiła zejść po północnym stoku Karkonoszy do doliny Kamiennej i poszukać młodego drwala. Wiedziała, że jak zejdzie poniżej terenów porośniętych kosówką straci prawo powrotu do źródła i stanie się zwykłą śmiertelną kobietą. Serce gnało ją przed siebie. Minęła Szrenicę i zeszła na Halę Szrenicką. Wysokie świerki napawały ją lękiem. Jednak szła dalej. Zatrzymała się dopiero nad kamiennym urwiskiem. Musiała schodzić wolno i ostrożnie. Wewnętrzny głos nakazał jej spojrzeć w dół. U podnóża urwiska na kamiennych głazach leżało pokrwawione ciało Bronisza. Zginął spiesząc się do ukochanej Łabudki. Patrząc w dół rusałka nieopatrznie oderwała palce od skały, której się przytrzymywała. Zachwiała się i spadła. Spadając uświadomiła sobie, że teraz zostanie zukochanym na zawsze.

Wiadomość o śmierci Łabudki dotarła szybko aż do źródeł Łaby. Siedem zrozpaczonych sióstr pobiegło na Halę Szrenicką. Tu usiadły na granicy wysokiego lasu i zapłakały. Spadające łzy utworzyły siedem źródełek. Wody ich połączyły się i popłynęły tam, gdzie spoczywały ciała Łabudki i Bronisza.

Raz na sto lat, gdy wielobarwna tęcza jednym swym końcem zanurzy się w wodzie u stóp wodospadu, można dostrzec tu kąpiące się rusałki. Od tragicznej śmierci ich siostry, rusałki z Łabskiego Źródła mogą schodzić aż do wodospadu, któremu okoliczna ludność nadała nazwę Kamieńczyk.

Rzeka Kamieńczyk (Zackerle, Wijanka) jest prawym dopływem Kamiennej. Źródła znajdują się w górnej części Hali Szrenickiej, powyżej byłej strażnicy WOP, na wysokości około 1250 m. Długość potoku wynosi 6,8 km. Właśnie w środkowym biegu, na wysokości 846 m, tworzy się na nim najwyższa w polskiej części Karkonoszy kaskada. Potok ten był również znany średniowiecznym poszukiwaczom złota. Wspomina się o nim w Księgach Walońskich. W wieku XIV i XV poszukiwano tu złota jak i w pobliskim Złotym Potoku, prawym dopływie Kamieńczyka.

Przez dłuższy czas Wąwóz i Wodospad były niedostępne dla turystów. Spadający kamień zabił turystę. Chcąc zwiedzić Wodospad Kamieńczyka musimy zejść nieco poniżej schroniska. Po drodze można spojrzeć na wodospad z góry, z tarasu widokowego. Niech nikogo nie zdziwią kaski, które otrzymują zwiedzający wąwóz i wodospad po uiszczeniu opłaty i otrzymaniu biletu. Podyktowane jest to bezpieczeństwem. Schodzimy najpierw po kamiennych, a następnie metalowych schodkach. Ściany wąwozu zostały zabezpieczone siatkami. Wąwóz o długości 100 m zamykają pionowe, granitowe ściany. W najwęższym miejscu szerokość wąwozu dochodzi do 5, a nawet 3 m. Wąwóz powstał w wyniku erozji wstecznej Kamieńczyka i powolnego, stopniowego cofania się progu wodospadu. Kamieńczyk jak potężna piła ciął granitową krawędź. Ten proces trwa nadal. W korycie widoczne są kotły eworsyjne. Spadające z progu wodospadu wody, obciążone materiałem rumowiskowym, drążą naturalne przegłębienia w dnie koryta potoku. Woda wirując wraz z niesionym przez siebie materiałem, przyczynia się do powstawania mis, kotłów i rynien erozyjnych. Taki kocioł eworsyjny znajduje się pod kaskadą wodospadu.

Dla wygody turystów wybudowano schody i pomost już w 1890 r. Dawniej turyści mogli jeszcze wejść do Złotej Jamy. Znajduje się ona za środkową kaskadą. Jest to niewielka, kilkumetrowej głębokości jaskinia, powstała w XVIII wieku przy wybieraniu minerałów z naturalnej wnęki. Wody wodospadu spadają trójstopniową kaskadą z wysokości 27 m. Kiedyś na górze, powyżej progu wodospadu były stawidła spiętrzające wodę. Za niedużą opłatą turyści mogli podziwiać potężną strugę wody spadającą z góry. Przez długie lata charakterystycznym elementem, wodospadu był pień drzewa. Zimą skuty lodem, wiosną zraszany wodami dolnej kaskady. Obfite opady, które miały miejsce latem 1997 r., sprawiły, że wezbrane wody Kamieńczyka porwały pień. Nie wszyscy odwiedzający to miejsce wiedzą, że kiedyś do wąwozu spadły sanie z drewnem. Na szczęście drwal przeżył. Historia milczy czy ten pień był pamiątką tamtego wydarzenia.

Opuszczamy Wąwóz i Wodospad Kamieńczyka i udajemy się w drogę powrotną. Będziemy wędrować czerwonym szlakiem w kierunku centrum Szklarskiej Poręby. Z tego miejsca czerwony szlak doprowadziłby nas na Halę Szrenicką. Schodzimy tą samą drogą, którą doszliśmy do wodospadu. Mijamy znane już nam skrzyżowanie dróg. Będzie teraz nam towarzyszył również czarny szlak. Droga staje się płaska. Niebawem dochodzimy do rozwidlenia dróg i tu skręcamy w lewo. Dochodzimy do parkingu przy hucie szkła. Jest to najlepszy punkt wypadowy dla zmotoryzowanych w kierunku wodospadu. Dalszy odcinek trasy nie należy do przyjemnych, gdyż trzeba pokonać 200-metrowy odcinek ruchliwej drogi do Jakuszyc. Wędrując poboczem dochodzimy do mostu nad Kamienną. Tu można się bezpiecznie trzymać. Przed nami budynki dawnej huty szkła kryształowego "Julia". Huta powstała w 1841 r. w dobrach Schaffgotschów. Założycielem huty był Franz Pohl, zięć i spadkobierca rodu Preusslerów. Produkcja huty ruszyła 8 lipca 1848 r. Produkowano tu szkło ołowiowe. Ważnym momentem dla huty było uzyskanie połączenia drogowego w 1848 i kolejowego w 1902 r. W okresie I wojny światowej produkowano tu szkło reflektorowe i soczewki. Stara nazwa, huta "Józefina", zachowała się do 1956 r. Po przegranym procesie o nazwę huty z dawnymi właścicielami nowe wyroby znane były jako kryształy z "Julii". Ostatni piec w Szklarskiej Porębie wygasł we wrześniu 1993 r., a huta pozostała świadkiem minionych czasów świetności. Wędrujemy dalej. Za mostem czarny szlak odbija w lewo do Białej i Doliny. Nasza trasa będzie teraz przebiegać przez las wzdłuż drogi z Jakuszyc. Można iść poboczem, ale tędy bezpieczniej i przyjemniej. Dochodzimy do Krzywych Baszt. W tym miejscu dolina się zwęża. Naprzeciw, po drugiej stronie rzeki Kamiennej, wznoszą się skalne baszty Kruczych Skał, opadające 30-metrową ścianą ku rzece. Podobnie jak Krzywe Baszty zbudowane są z granitu. Na szczycie widać barierki tarasu widokowego. Krzywe Baszty są niższe i mają około 18 m wysokości. Od strony południowej w skalnej ścianie znajduje się otwór niewielkiej jaskini. Ma ona głębokość 5 m. Jest to pozostałość po wyrobisku gniazda pegmatytów z XIX w. Tyle o tym miejscu można się dowiedzieć z przewodników. Ludowe podania nic nie mówią o pegmatytach, a miejsce to wiążą z rycerzem Hansem Urlichem Schaffgotschem ze Starej Kamienicy. Jego rodowy zamek podupadał, a pieniędzy na remont nie było. Postanowił napadać wraz z synami na kupców. I tak się stało. W dzień pilnowali porządku na traktach kupieckich, w nocy natomiast napadali na tych, których za dnia bronili. Nad brzegiem rzeki Kamiennej odkryli jaskinię, która stała się ich punktem wypadowym. To właśnie stąd wyruszali i grabili kupców. Zbójecki proceder rozwijał się, a i stary zamek został wyremontowany i rozbudowany. Któregoś dnia, Hans Krzysztof, syn pana na zamku w Starej Kamienicy zorganizował obławę. Ujęli jakiegoś upośledzonego i powiesili przed bramą wjazdową do zamku. Miało to odsunąć od nich wszelkie podejrzenia. Rozgłosili plotkę, że ujęto i stracono samego herszta bandy. Wydarzeniami w dolinie Kamiennej zaniepokoił się Duch Gór. Pewnego dnia przyłączył się do krakowskich kupców, którzy zmierzali do Norymbergi. W okolicy Krzywych Baszt napadli na nich trzej zamaskowani rycerze. Kupcy zamarli z przerażenia. Jedynym, który nie stracił zimnej krwi, był Duch Gór. Rozwścieczyło to starego rycerza Schaffgotscha. Na rozkaz ojca synowie spięli rumaki i chcieli stratować zuchwalca. Liczyrzepa machnął tylko ręką i wypowiedział zaklęcie. W tym momencie obydwaj padli martwi z rumaków. Stary Hans Urlich skończył podobnie jak jego synowie. Od tamtej pory za sprawą Liczyrzepy na Kruczych Skałach można dojrzeć trzy czarne kruki. Są to trzy pokutujące za swoje grzechy dusze rycerzy. Dusze te będą tak długo pokutować, aż któregoś dnia przyjdzie tu ktoś gorszy od nich. A gdy usiądzie na skale i będzie żałować swoich uczynków, czar pryśnie. Jest jeszcze jeden warunek. Ten ktoś nie może znać tej historii i wiedzieć, za co te czarne kruki pokutują.

Opuszczając to miejsce już niebawem dotrzemy do centrum Szklarskiej Poręby. Centralnym punktem i najbardziej charakterystycznym jest rozwidlenie dróg prowadzących do Jeleniej Góry, Świeradowa i Jakuszyc oraz ul. Jedności Narodowej. Czerwony szlak odbija w lewo w kierunku dworca kolejowego. Ruchliwa międzynarodowa trasa z Jeleniej Góry do przejścia granicznego w Jakuszycach przecina Szklarską Porębę Górną. I chyba dlatego miejsce to traci na swoim uroku. Jednak to tu koncentruje się cały ruch pieszy i zmotoryzowany. Przy ul. Jedności Narodowej mieści się miejskie centrum informacji turystycznej, biura podróży, poczta, księgarnia, sklepy z pamiątkami, minerałami, bank, pogotowie, apteka, pizzeria, kawiarnie, restauracje i pensjonaty. Schodzimy aż do znanej już nam ul. I-go Maja. Tu skręcamy w prawo, obok skweru, przechodzimy most na Kamiennej. Za następnym mostem na Kamieńczyku skręcamy w lewo na ulicę B. Prusa. Opuszczamy gwarne i ruchliwe ulice. Będziemy teraz wędrować zielonym szlakiem w kierunku kolejnego wodospadu, Szklarki. Za wodociągami miejskimi droga zamienia się w leśną ścieżkę. Mijamy jedną z licznych na naszej trasie skałek. Jest nią Dziobata. Wysokość jej dochodzi do 20 m. Zaletą tej trasy jest cisza i spokój, których nie zakłócają nawet samochody jadące drogą na dnie doliny, po przeciwnej stronie koryta rzeki Kamiennej. Już wkrótce docieramy do pierwszych zabudowań. Po przeciwnej stronie rzeki widać budynki Muzeum Energetyki. Pod ścieżką natomiast w tym miejscu znajduje się Czerwona Jama. Powstała ona w XIX wieku i jest starym wyrobiskiem gniazda pegmatytów. Miejsce to jest również związane ze starymi podaniami o smoku Kraku, który zamieszkiwał dolinę Kamiennej. Czerwone kamienie to skamieniałe szczątki tej bestii. Tu znajdował się wylot tunelu, którego drugim końcem była dolina rzeki Łaby. Podobne i inne okazy skał, minerałów i skamieniałości można obejrzeć i kupić w Muzeum Ziemi, znajdującego się za mostem na Kamiennej, po przeciwnej stronie drogi na wysokości pola namiotowego Pod Ponurą Małpą.

Ścieżka opada w dół. Przechodzimy nad Kurzacką Wodą i kontynuujemy naszą wędrówkę zielonym szlakiem. Po lewej stronie mijamy pole namiotowe Pod Ponurą Małpą. Za najbliższym zakolem rzeki w dnie koryta widoczna jest Czarna Topiel. Znajdowało się tu wyrobisko pegmatytów, które zostało poszerzone i pogłębione przez wirujące wody rzeki Kamiennej. Średnica jego dochodzi do 20 m, a głębokość do 5 m.Ten odcinek doliny uważany jest za najpiękniejszy. Od Czarnej Topieli wkraczamy na teren enklawy Karkonoskiego Parku Narodowego, Trasa naszej wędrówki jest łagodna. Należy tylko uważać na sterczące głazy. Zbliżamy się do charakterystycznej granitowej skałki zwanej Okapem. U stóp skałki znajduje się naturalna nisza skalna, od kształtu której skałka wzięła swoją nazwę. Za Okapem dochodzimy do okazałej ściany skalnej zwanej Ptak. Zimą ze szczelin skalnych Ptaka wypływają lodowe wodospady. Stąd już blisko do Wodospadu Szklarki.

Dochodzimy do mostu na Kamiennej przy parkingu. Wrócimy tu. Idąc dalej przechodzimy przez kolejny most, ale już nad Szklarką. Tu skręcamy w prawo. Opuszczamy zielony szlak, którym można dojść do Michałowic, a następnie aż pod Chojnik. Do wodospadu doprowadzi nas czarny i niebieski szlak. Wchodzimy w malowniczy wąwóz wyżłobiony przez wody Szklarki. Droga biegnie łagodnie pod górę wzdłuż prawego brzegu. Przechodzimy kolejny most i dochodzimy do schroniska "Kochanówka". Za schroniskiem kryje się Wodospad Szklarki. Woda spada z wysokości 13 m w wąską, skalną gardziel. Podobnie jak Wodospad Kamieńczyka, miejsce to jest również licznie odwiedzane przez turystów. Pierwszy bufet powstał tu przed 1826 rokiem i chyba sprawniej funkcjonował niż obecny.

Bliskość Cieplic sprawiła, że wodospadem zainteresowano się bardzo wcześnie. Odwiedzali to miejsce głównie kuracjusze. To dla ich wygody w drugiej połowie XVIII w., za sprawą Prellera, właściciela Witriolejni, wybudowano ścieżkę wzdłuż Kamiennej. Przedłużono ją później aż do Szklarskiej Poręby Górnej. Aby uatrakcyjnić pobyt turystom, powyżej progu wodospadu wybudowano stawi dła gromadzące wodę. Za 10 fenigów podnoszono je i wielka kaskada wody spadała w gardziel. Dzisiaj zamiast strugi wody w dalszym ciągu dociera tu struga turystów.

Podobnie jak z Wodospadem Kamieńczyka, tak i z tym miejscem związane jest ludowe podanie o córce Zdzielą. I chociaż nazywał się Zdziel, to z racji tej, że pracował w hucie szkła i był dobrym fachowcem, ludzie zwali go Śklarz, a córkę Śklarka. Pewnego dnia Śklarka spotkała Ducha Gór. Choć była tylko śmiertelną dziewczyną, nie bała się go. Jemu natomiast sprawiały wielką przyjemność rozmowy i żarty z panną. Któregoś dnia Duch Gór przyprowadził Śklarce małą sarenkę ze złamaną nogą. Dziewczyna zaopiekowała się sarenką i wyleczyła złamaną nóżkę. Gdy spotkali się ponownie, dziewczyna nie chciała żadnej nagrody. Spodobało się to władcy Gór. Gdy się rozstawali sarenka nie chciała opuścić dziewczyny. I tak stracił je z oczu. Coś zaniepokoiło go. Ziemia zaczęła drżeć. To smok Krak ruszył za dziewczyną i sarenką. Nagle uświadomił sobie, że nie zna imienia dziewczyny. Jak ją ostrzec przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Krak był już blisko Śklarki. Czuć było straszliwy odór z jego pyska. Duch Gór nie namyślając się długo, ujął w dłonie potężny głaz i cisnął go w głowę bestii. Kamień upadł w sam środek potoku, co przyczyniło się do pęknięcia kamiennego dna. Smok przeżył, a dziewczyna spadła ze skalnej krawędzi. Na jej bose stopy spadały z góry kaskady wody. Liczyrzepa podniósł ciało dziewczyny i odniósł zwłoki nad Czeską Strugę do chaty zrozpaczonego ojca. Od tamtej pory potok był zwany Wrzosówką Szklarską, a wodospad Wodospadem Szklarki.

Kolejny wodospad i kolejna tragedia. Opuszczamy go i "Kochanówkę". Niebieskim szlakiem moglibyśmy dotrzeć do schroniska Pod Łabskim Szczytem. Czarnym dotarlibyśmy do Szklarskiej Poręby Górnej, lecz od strony ul. I-go Maja. Wracamy na parking przy trasie łączącej Jelenią Górę ze Szklarską Porębą i Jakuszycami.

Mijamy parking. Po drugiej stronie drogi prowadzi prosto w las ścieżka oznaczona czarnym kolorem szlaku biegnącego dookoła Szklarskiej Poręby. Ścieżka biegnie pod górę. Za pierwszym zakrętem staje się płaska i dochodzi do małego potoku. Rośnie tu okazały świerk. Czarny szlak skręca w prawo, my idziemy prosto wydeptaną ścieżką przez las w górę dolinki wspomnianego potoku. Ścieżka ta nie jest oznakowana, ale niebawem dojdziemy do niebieskiego szlaku. Jest to ten sam szlak, który biegnie ze Szklarskiej Poręby Górnej przez Sowiniec, dolinę Czeskiej Strugi, obok Vlastimilówki i Złotego Widoku, do Szklarskiej Poręby Dolnej.

Gdy dotrzemy do leśnej drogi, którą biegnie niebieski szlak, skręcimy w lewo. Droga biegnie pod górę. Jednak niebawem znowu staje się płaska. W miejscu tym znajduje się granitowa płyta będąca symbolicznym grobem Karkonosza. Wielu turystów przechodzi po płycie i nie zauważa tego miejsca. Napis jest już bardzo nieczytelny. Tu od szlaku odbija ścieżka na Złoty Widok. Jest to bardzo ciekawe miejsce, w którym warto się zatrzymać. Powód jest bardzo prosty. Stojąc na progu 20-metrowego urwiska nad doliną Kamiennej, możemy podziwiać najpiękniejszą panoramę Karkonoszy. Widać stąd nawet Śnieżkę, a właściwie jej czubek ze schroniskiem i obserwatorium. Jesienią u podnóża Złotego Widoku złocą się w promieniach Słońca brzozy i buczyny w enklawie Karkonoskiego Parku Narodowego przy Wodospadzie Szklarki. W dali w grzbiet Karkonoszy wgryzają się Śnieżne Kotły. Na prawo od nich jak na dłoni widać schronisko pod Łabskim Szczytem. Jeszcze bardziej na prawo majestatycznie wznosi się nad widnokrąg Szrenica. Złote barwy jesieni potrafi zmącić biel śniegu. Niekiedy na przełomie września i października grzbiet Karkonoszy jest już biały, gdy tymczasem na dole króluje złota jesień.

Opuszczamy Złoty Widok i powracamy na niebieski szlak. Celem ) naszej wędrówki jest nieduży dom przy ul. J. Matejki, w którym mieszkał Vlastimil Hofman. Dom ten popularnie jest nazywany "Vlastimilówką". Jest to pierwszy dom po lewej stronie przy ul. J. Matejki pod nr 12. Vlastimil Hofman urodził się w Pradze. Ojciec był Czechem, a matka Polką. Mając osiem lat wyjechał do Krakowa i tu uczęszczał do szkoły św. Barbary przy Małym Rynku. Tu skończył również gimnazjum. W 1896 r. zdał egzamin do Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wówczas na krakowskiej ASP wykładali: J. Malczewski, J. Stanisławski i J. Mehoffer. W 1899 r. Hofman ukończył ASP i wyjechał na studia do Paryża. Pierwszą wystawę swych prac miał w Monachium i tu został powołany na członka Międzynarodowego Towarzystwa Sztuk Pięknych z siedzibą w Monachium. W 1907 r. jako pierwszy Polak otrzymał nominacje na członka Wiedeńskiej Galerii Secesyjnej. Gdy miał zaledwie 24 lata jego obrazy można było obejrzeć w galeriach Amsterdamu, Rzymu i Berlina. Po objęciu przez Malczewskiego stanowiska dyrektora krakowskiej ASP Hofman rozpoczął tam zajęcia, dydaktyczne ze studentami. Twórczy szczyt Hofmana przypadł na okres poprzedzający wybuch I wojny światowej. Malarz był typowym przedstawicielem polskiej secesji i neoromantyzmu. W 1921 r., obraz "Spowiedź", odniósł największy sukces na Paryskim Salonie de la Societa National des Beaux-Arts. W 1938 r. otrzymał nagrodę miasta Krakowa za całokształt pracy twórczej. Wojnę spędził w Palestynie. "Gdy wrócił po siedmioletniej tułaczce, nie mógł odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

W lipcu 1947 r. Hofmanowic otrzymali domek w Szklarskiej Porębie. Drogi życiowe Hofmanów zetknęły się z tym miastem za sprawą Jana Sztaudyngera, poety szukającego natchnienia u podnóża Karkonoszy. Rodzina Sztaudyngerów mieszkała w Szklarskiej Porębie do 1951 r. Hofman spędził tu 23 lata. Zmarł 6 marca 1970 r. i został pochowany na cmentarzu w Szklarskiej Porębie Górnej..

"Vlastimilówka" jest nietypowym muzeum. Zwiedzając je, chwilami odnosi się wrażenie, że jest się intruzem i korzysta z chwilowej nieobecności gospodarza, by móc podpatrzeć jego warsztat pracy. Szkice i niedokończone płótna wskazują, że Hofman pracował do ostatnich dni.

Opuszczamy zaciszną ul. J. Matejki i wracamy tą samą drogą i niebieskim szlakiem. W drodze powrotnej mijamy po prawej stronie Złoty Widok i schodzimy ścieżką na dół. Naszą wędrówkę będziemy kontynuować niebieskim szlakiem. Przechodzimy przez nieduży potok i minąwszy zakręt ujrzymy w lesie po lewej stronie samotną skałkę. Jest to Chybotek. Skałka ta była nazywana jeszcze inaczej: Siedmiokątny Kamień, Misa Cukru. Grupa skalna złożona jest z kilku granitowych bloków. Najwyższy siedmiokątny blok ma średnicę ok. 4 m. Pomimo swoich rozmiarów daje się rozkołysać. Dlatego też nazwano go Chybotkiem. Według walońskich podań znajduje się pod nim skarb. Na szczycie skałki znajdują się dwa kociołki z wietrzenia. Występują one bardzo licznie na granitowych skałkach. Tworzą się jak dziury w zębach, a że nikt ich nie leczy, to niektóre z nich dochodzą nawet do 1,20 m głębokości. Te są płytkie. Ale gdy wypełnia je woda deszczowa, a my wprawimy w ruch górny głaz Chybotka, to możemy wodę przelewać z jednego do drugiego.

Niebieski szlak niebawem opuszcza las i zbliża się do pierwszych zabudowań Szklarskiej Poręby Dolnej. Za pierwszym budynkiem, który mijamy po lewej stronie, szlak skręca w lewo i ścieżka opada na dół. Dochodzimy do najstarszego w Szklarskiej Porębie kościoła Matki Bożej Różańcowej. Kościół ten został wybudowany ok. 1650 r. Na cmentarzu znajdowały się jeszcze do niedawna żeliwne krzyże z XIX w. O mur kościoła oparte są płyty nagrobne. Jedna z nich poświecona jest C. C. Preusslerowi (1728-1804). Na tej płycie warto zwrócić uwagę na wizerunek przedstawiający kryształowy puchar. Taki sam widnieje w herbie Szklarskiej Poręby. Po raz pierwszy taki kryształowy puchar pojawił się w 1675 r. jako znak rodowy mistrzów szklarskich Preusslerów. Gdy w 1930 r. tworzono nowy, trójdzielny, kolorowy herb Szklarskiej Poręby, to właśnie wizerunek kryształowego pucharu rodu Preusslerów został w nim wykorzystany. Nie wszyscy zapewne wiedzą, że w starym herbie, który był dwudzielny, obok pucharu znajdował się górnik z kilofem. Ale to już inna historia.

Nie wszyscy też wiedzą, że pierwsza huta szkła powstała niedaleko stąd poniżej cmentarza, u zbiegu ul. Wiejskiej i Piastowskiej. Istnienie jej potwierdza dokument z 1366 r. Już wówczas teren ten należał do rodziny SchafFgotschów.

Opuszczamy cmentarz i udajemy się w kierunku kościoła Niepokalanego Serca NMP. Kościół ten został wzniesiony w latach 1755-1786 według projektu Chrystiana Feistesa. Reprezentuje skromny styl barokowy typowy dla kościołów ewangelickich. Wewnątrz piękne kryształowe żyrandole z XVIII i XIX w. Na ścianach znajdują się obrazy V. Hofmana. Na pobliskim cmentarzu znajduje się grób Karola Hauptmanna.

Za kościołem niebieski szlak skręca w prawo, w ul. Kolejową. Idąc nim dalej doszlibyśmy do stacji kolejowej Szklarska Poręba Dolna. Wędrując natomiast dalej ul. Piastowską dotrzemy do schroniska "Wojtek", które znajduje się na samym końcu tej ulicy. Trasa ta oznakowana jest niebieskim kolorem ścieżki turystycznej.